Aktualności
Pierwsza rozmowa z Ousmanem Drame
Najwyższa pora, byście poznali lepiej naszego nowego centra! Zachęcamy do lektury rozmowy z Ousmanem.
Za nami sesja zdjęciowa, po której nasuwa mi się przede wszystkim jedno pytanie. Dlaczego nie chcesz się uśmiechać, stojąc przed aparatem?
Odkąd byłem małym chłopcem, właściwie nigdy nie uśmiechałem się na zdjęciach. Na wszystkich fotografiach z dzieciństwa mam po prostu normalny wyraz twarzy. Przyzwyczaiłem się do tego i za każdym razem, kiedy ktoś prosi, żebym się uśmiechnął, czuję się niezręcznie. Może podświadomie boję się, że zepsuje to zdjęcie? Nie mam pojęci,a skąd to się bierze (śmiech).
Wspomniałeś o dzieciństwie. Czy ono było podzielone na życie w dwóch państwach? Pytam, bo legitymujesz się dwoma paszportami - gwinejskim oraz amerykańskim.
Urodziłem się w Gwinei i tam spędziłem pierwszych pięć lat życia, a potem przenieśliśmy się do Stanów Zjednoczonych. Dorastałem w Bostonie. Zarówno Gwineę, jak i USA traktuje jak swój dom. Czuję się reprezentantem obu tych miejsc, choć oczywiście grałem wyłącznie dla gwinejskiej drużyny narodowej. Mam podwójną narodowość, co pomaga mi w podróżowaniu oraz zawieraniu kontraktów, ponieważ w wielu ligach istnieją limity wobec liczby amerykańskich zawodników w składzie. Takie ograniczenia mnie nie dotyczą, gdy posługuje się gwinejskim paszportem.
Skoro dorastałeś w Bostonie, to byłeś skazany na bycie fanem Celtics?
Naturalnie. Podobnie było w przypadku baseballowej drużyny Red Sox, hokejowego Boston Bruins oraz New England Patriots z zawodowej ligi futbolu amerykańskiego. Każdy z tych klubów ma na swoim koncie naprawdę wiele sukcesów. To albo rekordziści pod względem mistrzowskich tytułów w swoich ligach, albo ekipy ze ścisłego podium w liczbie zdobytych medali. Kiedy dorastasz w Bostonie, jesteś po prostu fanem sportu.
Tym bardziej powinno być ci łatwo odnaleźć się w Lublinie, który jest aktualnie miastem z największą liczbą klubów sportowych z różnych dyscyplin w najwyższych klasach rozgrywkowych...
Absolutnie. Wiadomo, że skupiam się na naszej drużynie. Najważniejszy jest teraz dla mnie udany początek sezonu. Musimy dobrze wejść w rozgrywki i pokazać kibicom, że warto w nas wierzyć i wspierać Start. Podczas kilku pierwszych kolejek trzeba pokazać się z jak najlepszej strony, żeby korzystne wyniki przyciągały do hali coraz więcej osób.
Zadomowiłeś się już w zespole?
Tak. Czuję się w nim dobrze i jestem zadowolony z pracy, którą wszyscy wykonaliśmy w tym okresie przygotowawczym. Za nami sześć tygodni treningów i meczów sparingowych. Moim zdaniem zanotowaliśmy w tym czasie progres i wyglądamy na parkiecie coraz lepiej. Bardzo cieszy mnie fakt, że jesteśmy zdrowi, nikt nie boryka się z żadną poważną kontuzją. Mam nadzieję, że tak pozostanie do końca sezonu. Wszyscy jesteśmy podekscytowani i czekamy na inaugurację.
Koledzy z drużyny nazywają cię "Ous". Skąd ta ksywka? Twoje imię nie jest zbyt długie, a mimo to potrzebowało zdrobnienia?
Nazywają mnie tak od dziecka. W USA ciągle skracamy różne nazwy i szukamy ksywek dla każdego, niezależnie od tego, jak ma na imię. Dlatego na Tyrana mówimy po prostu "Ty", do Courtneya zwracamy się "Cour", a do Wendella "C.J.". Wszyscy mają ksywki, zwłaszcza w świecie sportu.
Co możecie osiągnąć w tym sezonie?
Mamy duże oczekiwania wobec siebie, zarówno pod względem drużynowym, jak i indywidualnym. Wiadomo, że najpierw głównym celem będzie awans do play-offów, ale na pewno nie chcielibyśmy się zadowalać tylko tym. Chcemy dawać radość kibicom i mamy nadzieję, że przyniesiemy jej możliwie jak najwięcej. Wysoko zawieszamy sobie poprzeczkę. Myślę, że mamy zespół, który może walczyć o zwycięstwo z każdym w tej lidze. Szczególnie kiedy wszyscy będziemy zdrowi.
Kiedy patrzę na nasz skład, pierwsze słowo, które przychodzi mi do głowy to "doświadczenie". Zgodzisz się z tą opinią?
Oczywiście. W składzie są zawodnicy, którzy naprawdę wiele w koszykówce przeżyli, m.in. "C.J.", Tyran, Kuba, czy ja. Zagraliśmy już sporo sezonów i mamy za sobą dużo ważnych spotkań. Dzięki temu młodsi gracze mogą się od nas uczyć, podobnie jak od sztabu szkoleniowego, który też jest bardzo doświadczony. Wierzymy i ufamy trenerowi. Osiągał w tej lidze bardzo dobre wyniki i zna ją znakomicie. Obraliśmy wspólnie określony kierunek na nadchodzący sezon i zamierzamy się go trzymać. Jestem przekonany, że to pomoże nam zwłaszcza w zaciętych meczach, w których wynik będzie "na styku". Ponadto nasze ogranie i obycie pomoże rozwinąć skrzydła młodszym, żeby mogli pokazywać na parkiecie swoją fantazję i wnosili powiew świeżości do gry oraz pewną nieobliczalność. Dlatego nie mogę się doczekać rozpoczęcia sezonu.
Jesteś w ORLEN Basket Lidze już po raz trzeci. Polubiłeś te rozgrywki, skoro znów do nich wracasz?
Tak. Podoba mi się poziom rywalizacji, styl gry, a moje doświadczenia z przeszłości miały wpływ na to, że znów jestem w Polsce. Nie powiedziałem w tej lidze ostatniego słowa, więc liczę na sezon okraszony sukcesem. Zwłaszcza że nigdy nie zacząłem kampanii w OBL od początku do końca. Jak dotąd dołączałem do drużyn w trakcie rozgrywek. Tym razem było inaczej. Cieszy mnie fakt, że wszyscy zawodnicy ze składu szybko pojawili się w Lublinie i mogliśmy się wspólnie przygotowywać. Co prawda, u niektórych w trakcie ostatnich tygodni pojawiały się drobne urazy, ale do inauguracji przystępujemy w pełni zdrowia, co jest bardzo ważne.
W lubelskiej szatni od razu spotkałeś znajome twarze. To pomogło w adaptacji w drużynie?
Jasne. W przeszłości grałem w innym klubie z "C.J-em", a przeciwko Courtneyowi, Kubie, Filipowi czy Romanowi rywalizowałem w poprzednich sezonach. Mamy coraz lepiej rozumiejący się zespół. Wierzę, że będziemy rośli w trakcie sezonu, wyciągali wnioski z naszych błędów i notowali stały progres.
Pierwszy mecz sezonu zagramy w Toruniu. Czy fakt, że miesiąc temu poznaliście już lepiej tego rywala w sparingu, ułatwia przygotowania do ligowej inauguracji?
Wydaje mi się, że nawet utrudnia. Obie drużyny wiedzą, czego mniej więcej należy się spodziewać po przeciwniku. Z pewnością torunianie będą gotowi na niektóre z naszych pomysłów na grę i rozwiązań taktycznych. Dlatego będziemy musieli ich zaskoczyć na różne sposoby. Na pewno jesteśmy teraz w lepszej formie, niż wtedy, bo to finisz preseasonu, poza tym bardziej skonsolidowaliśmy się jako zespół. Miesiąc temu nie byliśmy jeszcze tak zwartym kolektywem, jak teraz. Wiadomo, że cały czas się poznajemy, ale od poprzedniego meczu zdołaliśmy wiele wypracować. To powinna być nasza przewaga.