Aktualności

Pierwsza rozmowa z "Manu" Lecomte

IMG_2082

Czas, byście poznali lepiej "Manu" Lecomte! Zachęcamy do lektury pierwszego wywiadu z naszym nowym rozgrywającym.

Podobno zostałeś „zarażony” miłością do koszykówki w rodzinie?
Tak, za sprawą mojego wujka. Miałem cztery lata, on trenował grupy młodzieżowe w Brukseli i wciągnął mnie w ten świat. Prowadził mnie przez około 10 lat. To mój mentor, dzięki któremu dotarłem do miejsca, w którym obecnie jestem. Zacząłem bardzo wcześnie, co sprawiło, że naprawdę dobrze poznałem koszykówkę, zrozumiałem jej mechanizmy. Wujek Nicolas nauczył mnie gry oraz tego, jak być dobrym człowiekiem. Wiele mu zawdzięczam. Nadal mamy świetny kontakt, rozmawiamy praktycznie o każdym moim meczu. Jestem przekonany, że w najbliższym sezonie będzie oglądał Orlen Basket Ligę i będziemy wymieniać się opiniami. Nie tylko na temat koszykówki, bo możemy rozmawiać o wszystkim.

Z tego, co słyszałem, zaczynałeś grać w koszykówkę w doborowym towarzystwie…
Rzeczywiście. W dzieciństwie poznałem się na treningach prowadzonych przez mojego wujka z Yourim Tielemansem, który obecnie jest reprezentantem Belgii w piłce nożnej i gra w Aston Vilii w Premier League. Ćwiczyła z nami także ceniona belgijska koszykarka Hind Ben Abdelkader, która grała w WNBA, czy Eurolidze. Później Youri zmienił dyscypliny, a my dorastaliśmy razem z Hind, chodziliśmy do tej samej szkoły i długo trenowaliśmy razem. Z perspektywy czasu wydaje mi się, że wuj Nicolas miał duży wpływ na każdego z nas. I niezależnie od tego, czy chodzi o koszykówkę, czy o piłkę nożną, to najważniejsze jest dążenie do rozwoju. Dlatego bardzo się cieszę, że moi znajomi występują teraz na wysokim poziomie.

Ciebie nigdy nie ciągnęło w kierunku piłki nożnej?
Nie. Mieszkam w Brukseli w dzielnicy Anderlecht, więc kibicuje tamtejszej drużynie. Gdy w listopadzie ubiegłego roku doznałem kontuzji, zaproszono mnie na piłkarski mecz po raz pierwszy w życiu. Poszedłem tam i bardzo mi się spodobało. Od tamtej pory zacząłem się tym bardziej interesować, bo wcześniej niespecjalnie śledziłem wyniki. Na stadionie jest naprawdę świetna atmosfera i lubię jej doświadczać.

Masz 29 lat i 180 cm wzrostu. Będąc dzieckiem i nastolatkiem, często słyszałeś, że jesteś zbyt niski do gry w koszykówkę? Takie słowa zazwyczaj działają bardzo motywująco.
Oczywiście, że tak było (śmiech). Niemalże zawsze byłem najmniejszy w drużynie, zwłaszcza odkąd Youri przerzucił się na piłkę nożną (śmiech). To satysfakcjonujące móc zamknąć usta krytykom i pokazać osobom, które skazują cię na porażkę, że nie mają racji. Wychodząc na boisko, zawsze masz coś do udowodnienia. Chcesz pokazać przeciwnikom, czy kibicom drużyny przeciwnej, że jesteś lepszy. Nie tylko w sporcie ludzie starają się ograniczać innych w różny sposób. Tak jest w wielu dziedzinach życia. To dla mnie bardzo duża motywacja, by pokazywać wszystkim niedowiarkom, w jak dużym są błędzie.

Twoje imię, które figuruje w paszporcie to Emmanuel, ale najczęściej posługujesz się zdrobnieniem „Manu”. Traktujesz to jako ksywkę, czy coś więcej?
Lubię swoje imię, ale od małego wszyscy cały czas nazywali mnie „Manu”. Przyzwyczaiłem się do tego. Jest krócej, prościej. Aczkolwiek nie przeszkadza mi, gdy ktoś zwraca się do mnie, używając pełnego imienia. Obie formy są w porządku.

Jaki był główny powód podpisania kontraktu w Lublinie?
Było ich kilka. Orlen Basket Liga stale się rozwija i jest coraz lepsza. Uznałem, że to dobre środowisko, by odbudować się po kontuzji. Przekonały mnie także rozmowy z trenerem, jego wizja zespołu, doświadczenie oraz sukcesy, które osiągał w przeszłości. Poza tym lubię wyzwania. Chciałbym pomóc drużynie wejść na wyższy poziom.

Wspomniałeś o swojej kontuzji. Czy odczuwasz jeszcze jakiekolwiek skutki dłuższej przerwy od gry?
To był zdecydowanie najdłuższy okres rekonwalescencji, odkąd gram w koszykówkę. I na pewno  najpoważniejszy uraz, ponieważ po raz pierwszy musiałem poddać się zabiegowi chirurgicznemu. Szczerze mówiąc, nie czuję, że wracam po kontuzji, tylko jakbym nie miał żadnej przerwy w grze. Jestem już w naprawdę dobrej formie i to był mój cel, by przyjechać do Lublina jak najlepiej przygotowanym przed rozpoczęciem drużynowych zajęć. Poświęciłem tego lata dużo czasu na treningi, zarówno indywidualne, jak i te z reprezentacją Belgii. Po pierwszym tygodniu pracy z zespołem łapię odpowiedni rytm i nie mam powodów, by na cokolwiek narzekać pod względem zdrowotnym. Wszystko jest w porządku.

IMG_2338

À propos drużyny narodowej. Pozostanie w niej nadal jest jednym z twoich celów?
Oczywiście. Możliwość gry w reprezentacji Belgii to dla mnie zawsze ogromny przywilej i powód do dumy. Niezależnie od tego, czy chodziło o kadry młodzieżowe, czy zespół seniorski. Mam nadzieję, że będę mógł w nim grać jak najdłużej. Niestety nie zakwalifikowaliśmy się na Igrzyska Olimpijskie, ale latem odbyło się zgrupowanie, w którym wziąłem udział. Selekcjoner chciał podtrzymać chemię w zespole i wspólnie potrenować, rozpoczynając przygotowania do eliminacji mistrzostw Europy. Turniej odbędzie się w przyszłym roku w Polsce i bardzo chcielibyśmy na nim wystąpić.

Jakie jeszcze cele stawiasz przed sobą na nadchodzący sezon?
Wierzę, że jeśli będziesz możliwie jak najlepszym zawodnikiem, to będziesz napędzał swój zespół do tego, by stawał się coraz lepszy. Wszyscy przecież chcemy tego samego, czyli zwycięstw i możliwie jak najlepszego sezonu. Jako rozgrywający zawsze mam największe oczekiwania przede wszystkim wobec siebie. Muszę podejmować na parkiecie właściwe decyzje. Czasami będą zdarzać się mecze, w których defensywa rywali bardziej skupi się na zatrzymaniu mnie i wtedy trzeba częściej dzielić się piłką. Pojawią się także spotkania, w których to na mnie może spocząć ciężar zdobywania punktów, a obrona przeciwników skoncentruje się na moich kolegach.

Ty także będziesz musiał dużo pracować w defensywie, bo zgodnie z filozofią trenera Kamińskiego, wszystko w koszykówce zaczyna się od dobrej obrony…
Zgadzam się z tym w stu procentach. W każdym zespole, w którym grałem, niezależnie od poziomu rozgrywkowego, obrona zawsze była kluczem do zwycięstw. Ona ustala rytm wszystkiego i napędza atak. Z tego, co wiem, to w tej lidze musimy przede wszystkim twardo bronić. I tu znów pojawia się ważny aspekt komunikacji, o którym już wspominałem. Jeśli będziemy zwartym kolektywem i odpowiednio zajmiemy się defensywą, to będzie nam łatwiej skutecznie atakować.

Jesteśmy po pierwszym tygodniu okresu przygotowawczego. Jak się po nim czujesz? Mocne treningi dają się już we znaki?
Póki co czuję się świetnie. Jestem pierwszy raz w Polsce i muszę przyznać, że Lublin bardzo mi się podoba. Tydzień był intensywny i z pewnością dobrze spożytkowany. Mieliśmy już trochę czasu, żeby się lepiej poznać, zarówno na parkiecie, jak i poza nim. W moim odczuciu każdy jest pozytywnie nastawiony do ciężkiej pracy, a to bardzo ważne. Dajemy z siebie wszystko na treningach. Jeżeli podtrzymamy to do końca sezonu, zbudujemy odpowiednią motorykę i będziemy się lepiej rozumieć na boisku, to możemy wygrać wiele spotkań.

Chemia w zespole powoli się tworzy?
Tak, to zawsze jest pewien proces, aczkolwiek już od pierwszego dnia widać było, że jesteśmy naprawdę fajną grupą. Coraz lepiej się dogadujemy. W przeszłości grałem już razem w jednej drużynie z „C.J.” Williamsem oraz Ousmane Drame, co na pewno pomaga w aklimatyzacji. Co prawda, to było podczas pandemii we Francji i nie trwało bardzo długo, ale cieszę się, że znów się spotkaliśmy.

Od lat ludzie powtarzają przysłowie, że „świat jest mały”.
I tak rzeczywiście jest. A kariera zawodnicza pod pewnymi względami może wydawać się długa, ale jednocześnie też jest krótka. To naprawdę fajne uczucie spotkać kolegów, z którymi już grałeś kilka lat później w zupełnie innym kraju.

Z uwagi na przeszłość będzie wam łatwiej ponownie zrozumieć się na parkiecie, czy to zależy od taktyki w nowym klubie?
Po części oba te czynniki będą miały wpływ. Na pewno musimy się nauczyć zagrywek, które zaordynuje trener. Na razie jesteśmy na początku przygotowań i nie wszystko jeszcze poznaliśmy. Wiemy już jednak jakich podstaw oczekuje od nas sztab szkoleniowy. Jeśli chodzi o moją znajomość z chłopakami, to wiadomo, że będzie nam łatwiej o komunikację, bo poznaliśmy się w poprzednim klubie. Boiskowe zrozumienie jest bardzo ważne. Sezon trwa 10 miesięcy, na pewno będziemy przeżywać wzloty i upadki. Dlatego musimy trzymać się razem i tworzyć zwarty kolektyw. Widać już, że ta grupa nadaje na podobnych falach i jest gotowa do walki ramię w ramię, co mnie bardzo cieszy. Każdy ze składu, wychodząc na parkiet, chce pokazać pełnię swoich umiejętności. To napawa optymizmem, biorąc pod uwagę fakt, że trenujemy razem dopiero tydzień.

Spełniałeś się nie tylko jako koszykarz, ale także komentator sportowy. Jak do tego doszło i czy wiążesz z tym swoją przyszłość po zakończeniu kariery?
Dawno temu, gdy grałem w lidze belgijskiej, kanał telewizyjny RTBF złożył mi propozycję pracy jako eksperta przy transmisjach meczów NBA. Bardzo spodobała mi się ta oferta. Koszykówka to moje życie i lubię o niej rozmawiać, dzielić się swoimi przemyśleniami. Poza tym wydawało mi się, że jest duże pole do rozwoju w kontekście jakości i zasięgu relacji koszykarskich w Belgii. To było naprawdę bardzo fajne doświadczenie, które sprawiło mi mnóstwo radości. Jeśli znów otrzymam taką propozycję, na pewno chętnie z niej skorzystam.

GDl-gSuXcAAWepy

Lublin

Zadanie w zakresie wspierania i upowszechniania kultury fizycznej realizowane jest przy pomocy finansowej Miasta Lublin.

LublinPARTNER GŁÓWNY
LubelskiePartner Strategiczny
KGSSponsor Tytularny
Polski CukierSponsor Tytularny
PerłaSPONSOR STRATEGICZNY
Nasi partnerzy